Criar uma Loja Virtual Grtis
Blade Runner voir ce complet film regarder en ligne 1080p

Nasza strona internetowa wykorzystuje cookies (pol. ciasteczka)

W celu sprawnego i szybkiego działania serwisu, zapewnienia wygody podczas jego przeglądania, dostosowywania funkcjonalności do indywidualnych potrzeb użytkowników, a także w celach statystycznych oraz reklamowych, używamy informacji zapisanych za pomocą cookies. Korzystanie z serwisu jest równoznaczne ze zgodą użytkownika na stosowanie plików cookies. Więcej informacji znajdziesz tutaj.

Lubimyczytać.pl - najlepsze recenzje książek

Blade Runner. Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?

7,82 ( 4102 ocen i 252 opinie) Zobacz oceny

tytuł oryginału Do Androids Dream of Electric Sheep?

data wydania 21 sierpnia 2012

liczba stron 272

  • Książka, na podstawie której Ridley Scott nakręcił Łowcę androidów. Obejrzawszy ten film, Dick uznał ponoć, że grający tytułowego eksterminatora Harrison Ford dostał zlecenie i na niego. "Co to jest człowiek? To pytanie jest tematem Blade runnera i żeby na nie odpowiedzieć, stworzył Dick człowieka sztucznego. W powieści Blade runner sztuczni ludzie to nie poczciwe roboty Asimova z.

    Książka, na podstawie której Ridley Scott nakręcił Łowcę androidów. Obejrzawszy ten film, Dick uznał ponoć, że grający tytułowego eksterminatora Harrison Ford dostał zlecenie i na niego.

    "Co to jest człowiek? To pytanie jest tematem Blade runnera i żeby na nie odpowiedzieć, stworzył Dick człowieka sztucznego.

    W powieści Blade runner sztuczni ludzie to nie poczciwe roboty Asimova z wmontowanymi bezpiecznikami moralności zwanymi trzema prawami robotyki. Androidy Dicka są groźne, bo są kłamstwem, wyglądają jak ludzie, ale brakuje im człowieczeństwa - poczucia winy, współczucia, sumienia.

    Łowca zbiegłych androidów Rick Deckard poddaje je testowi na współczucie. Istoty niezdolne do współczucia likwiduje. Tylko co dzieje się z jego współczuciem?"

    z przedmowy Lecha Jęczmyka

    źródło opisu: Dom Wydawniczy REBIS, 2011

    źródło okładki: http://www.rebis.com.pl/

    Trwa wyszukiwanie najtańszych ofert.

    Mogą Cię również zainteresować

    6,91 (5635 ocen i opinii)

    Wanda. Opowieść o sile życia i śmierci. Historia Wandy Rutkiewicz
    Anna Kamińska

    8,27 (85 ocen i opinii)

    8 (2 ocen i opinii)

    Przesyłka
    Sebastian Fitzek

    7,73 (30 ocen i opinii)

    Wielki marynarz
    Catherine Poulain

    6,27 (11 ocen i opinii)

    Jan Karski. Jedno życie. Kompletna opowieść. Tom 2 (1939-1945) INFERNO
    Waldemar Piasecki

    Rok 2021, postapokaliptyczna Ziemia po Ostatniej Wojnie Światowej. Kto tylko może sobie na to pozwolić, ratuje się emigracją do jednej z marsjańskich kolonii, zaś ONZ zachęca ludzi do opuszczania zniszczonej planety perspektywą otrzymania androida, całkowicie im podległego pomocnika. Radioaktywny pył wciąż wywołuje choroby, dzieląc pozostałe na Ziemi osoby na te pełnoprawne oraz tzw. specjale, pozbawione możliwości zawarcia małżeństwa, płodzenia potomstwa czy emigracji. O wiele lepiej od nich traktuje się zwierzęta, których przy życiu nie pozostało wiele. Warte są majątek, ale każdy szanujący się obywatel musi posiadać jednego konia, kozę albo chociaż wiewiórkę – by udowadniać wszystkim swoje człowieczeństwo.

    Obnoszenie się ze swoim współodczuwaniem jest konieczne, bowiem zdolności empatyczne to jedyne, co odróżnia człowieka od androida. Cóż jednak się stanie, gdy ta różnica zacznie coraz bardziej się zacierać? Dzięki nieustającemu postępowi technicznemu powstają kolejne modele androidów, coraz doskonalsze i coraz bardziej ludzkie. Co stanowi więc o istocie człowieczeństwa? Czemu ludzie i androidy nie mogą koegzystować jako jedno społeczeństwo? Czy androidy marzą o elektrycznych owcach? Na te pytania będzie szukać odpowiedzi nie tylko główny bohater, łowca androidów Rick Deckard, ale także każdy czytelnik, który pozwoli się oczarować prozie Philipa K. Dicka.

    „Blade Runner” wydaje się najłatwiejszą w odbiorze powieścią Dicka spośród wszystkich dotychczasowych wznowień.

    Rok 2021, postapokaliptyczna Ziemia po Ostatniej Wojnie Światowej. Kto tylko może sobie na to pozwolić, ratuje się emigracją do jednej z marsjańskich kolonii, zaś ONZ zachęca ludzi do opuszczania zniszczonej planety perspektywą otrzymania androida, całkowicie im podległego pomocnika. Radioaktywny pył wciąż wywołuje choroby, dzieląc pozostałe na Ziemi osoby na te pełnoprawne oraz tzw. specjale, pozbawione możliwości zawarcia małżeństwa, płodzenia potomstwa czy emigracji. O wiele lepiej od nich traktuje się zwierzęta, których przy życiu nie pozostało wiele. Warte są majątek, ale każdy szanujący się obywatel musi posiadać jednego konia, kozę albo chociaż wiewiórkę – by udowadniać wszystkim swoje człowieczeństwo.

    Obnoszenie się ze swoim współodczuwaniem jest konieczne, bowiem zdolności empatyczne to jedyne, co odróżnia człowieka od androida. Cóż jednak się stanie, gdy ta różnica zacznie coraz bardziej się zacierać? Dzięki nieustającemu postępowi technicznemu powstają kolejne modele androidów, coraz doskonalsze i coraz bardziej ludzkie. Co stanowi więc o istocie człowieczeństwa? Czemu ludzie i androidy nie mogą koegzystować jako jedno społeczeństwo? Czy androidy marzą o elektrycznych owcach? Na te pytania będzie szukać odpowiedzi nie tylko główny bohater, łowca androidów Rick Deckard, ale także każdy czytelnik, który pozwoli się oczarować prozie Philipa K. Dicka.

    „Blade Runner” wydaje się najłatwiejszą w odbiorze powieścią Dicka spośród wszystkich dotychczasowych wznowień Wydawnictwa REBIS. Nie zabrakło w niej trzymającej w napięciu fabuły ani zwrotów akcji, wartkiej narracji ani żywych dialogów. To książka, od której bez obaw można zacząć poznawanie twórczości tego pisarza, by stwierdzić, czy jego lekki styl, ułatwiający przemycanie ważkich treści, kogoś zachwyca. Rozważania o naturze ludzkiej powinny zaś przyciągnąć wszystkich tych, którzy w literaturze science fiction szukają czegoś więcej oprócz solidnej porcji rozrywki.

    Tradycyjnie warto zawiesić oko na szkicach odpowiadającego za oprawę graficzną serii Wojciecha Siudmaka, a także zapoznać się z przedmową, tym razem autorstwa znanego tłumacza Lecha Jęczmyka. Jak pisze Jęczmyk, trudno rozpatrywać niektóre aspekty powieści Dicka w oderwaniu od osoby autora, dlatego też dobrym pomysłem będzie zaznajomienie się ze skróconą biografią pisarza i kilkoma interesującymi faktami z jego życia zawartymi na początku książki.

    Po tę pozycję warto sięgnąć także dlatego, że nasza cywilizacja może stanąć niebawem przed podobnym dylematem, co ten przedstawiony na kartach „Blade Runnera”. Miast korzystać z badającego empatię testu Voigta-Kampffa, do odróżniania człowieka od maszyny używamy testu Turinga, dobrnęliśmy jednakże do momentu, kiedy pomyślnie jest w stanie zdać go komputerowy skrypt, a oblać – istota ludzka, zaś rozmowy ze słynnym Cleverbotem potrafią być bardziej interesujące od niektórych konwersacji z żywym człowiekiem. I choć do stworzenia androidów i kolonizacji innych planet jeszcze daleka droga, już teraz powinniśmy zacząć się zastanawiać, gdzie zaczyna i kończy się człowieczeństwo.

    Marta Weronika Najman

    ELEKTRYCZNE OWOCE, CZYLI OWCA ANDROIDÓW

    Gdyby spróbować wybrać z jakże bogatej i imponującej twórczości Dicka jedna jedyną książkę, jego opus magnum, bez którego nie można by było wyobrazić sobie tego autora, padłyby z pewnością dwa tytuły: „Ubik” i „Blade Runner”. Ze względu na popularność filmowej adaptacji jednak to „Blade…” wysunąłby się z pewnością na prowadzenie. I nie ma się czemu dziwić – to w końcu jedna z najlepszych powieści Science Fiction jakie powstały i mimo upływu niemal półwiecza wciąż, a nawet z czasem coraz bardziej, pozostaje aktualna.

    Niedaleka przyszłość. Świat w jakim przyszło żyć Rickowi Deckardowi to ruina, która ocalała po Ostatniej Wojnie Światowej. Spustoszała, wyludniona, niemalże pozbawiona zwierząt, których posiadanie jest największym pragnieniem, prawie że pustynia zagrożona wypaczającym ludzi promieniowaniem. Ci, którzy tylko mogli, których było na to stać, albo nie zostali zmienieni przez radiację, przenieśli się na Marsa, gdzie żyją, jak w raju.

    ELEKTRYCZNE OWOCE, CZYLI OWCA ANDROIDÓW

    Gdyby spróbować wybrać z jakże bogatej i imponującej twórczości Dicka jedna jedyną książkę, jego opus magnum, bez którego nie można by było wyobrazić sobie tego autora, padłyby z pewnością dwa tytuły: „Ubik” i „Blade Runner”. Ze względu na popularność filmowej adaptacji jednak to „Blade…” wysunąłby się z pewnością na prowadzenie. I nie ma się czemu dziwić – to w końcu jedna z najlepszych powieści Science Fiction jakie powstały i mimo upływu niemal półwiecza wciąż, a nawet z czasem coraz bardziej, pozostaje aktualna.

    Niedaleka przyszłość. Świat w jakim przyszło żyć Rickowi Deckardowi to ruina, która ocalała po Ostatniej Wojnie Światowej. Spustoszała, wyludniona, niemalże pozbawiona zwierząt, których posiadanie jest największym pragnieniem, prawie że pustynia zagrożona wypaczającym ludzi promieniowaniem. Ci, którzy tylko mogli, których było na to stać, albo nie zostali zmienieni przez radiację, przenieśli się na Marsa, gdzie żyją, jak w raju, obsługiwani przez coraz nowocześniejsze androidy. I to właśnie androidy są źródłem utrzymania dla Ricka, który na zlecenie policji poluje na te, które uciekły na Ziemię. Niestety, najnowsze zadanie usunięcia 6 niebezpiecznych nowych typów Nexus 6 sprawi, że Rick będzie musiał zrewidować własne poglądy co do życia, istnienia i tego, co za nie uważać należy…

    Cała głębia „Czy androidy marzą o elektrycznych owocach?” zasadza się nie na dywagacjach i filozoficznych analizach tematu, a prostym acz jakże skutecznym zbiegu – by pozwolić niby banalnym pytaniom i klasycznej akcji zaprzęgnąć emocje i myśli czytelnika do działania. A zaprzęgnąć jest do czego. Temat czy maszyna może być istotą równą żywej, autonomicznym bytem posiadającym uczucia i marzenia, czy może być bardziej ludzka od człowieka, już w roku 1968, kiedy to „Blade Runner” ukazał się po raz pierwszy, nie stanowił większego novum. Novum stało się jednak podejście do tematu. Dick nie odkrywa tu nowego lądu, on ląd dobrze zdawałoby się znany, eksploruje na obszarach, do jakich nie dotarli poprzednicy. Jego androidy chcą „żyć”, chcą istnieć i chcą być samodzielne, ale brak im uczuć. Są chłodne, są wyrachowane, są obojętne wobec cierpienia człowieka, a zarazem czują nienawiść i czują także potrzebę bytu. Z tych sprzeczności wyrasta portret niejednoznaczny, prawdziwy i zmuszający do myślenia. Tak samo, jak i odczucia Ricka, który zaczyna współczuć niektórym andkom, ale w tym współczuciu szybko rozbrzmiewa ludzka hipokryzja i ułomności cielesne.

    Poza tym Dick, niewątpliwy szaleniec, choć w tym szaleństwie genialny, paranoik, znakomicie potrafi oddać targające nim emocje, a kulminacją zagubienia i paranoi staje się scena z Rickiem zabranym na posterunek policji. Scena perełka i prawdziwa eksplozja odczuć.

    Dlatego też polecam niniejszą pozycję każdemu ceniącemu książki, które nawet niepoważane gatunki wynoszą na wyżyny literackie. „Blade…” takie właśnie jest, a spuścizna Dicka, swoiste elektryczne owoce jego poglądów, profetyczne niemal wizje i ta auto parodystyczna satyra na SF, chyba już na zawsze pozostaną wzorem do naśladowania. Dodajcie jeszcze do tego genialne wydanie, rewelacyjnie zilustrowane przez Siudmaka, i otrzymacie książkę, którą przeczytać powinien absolutnie każdy. Każdy. A ja dziękuję wydawnictwu Rebis za udostępnienie mi egzemplarza do recenzji.

    Recenzja opublikowana także na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2015/11/09/blade-runner-czy-androidy-marza-o-elektrycznych-owcach-philip-k-dick/

    CZYTELNICY MARZĄ O TAKICH AUDIOBOOKACH

    Słuchanie audiobooków to jedno, natomiast możliwość obcowania ze słuchowiskami to zupełnie inny rodzaj przyjemności. Dlatego bardzo się cieszę, że legendarny „Blade Runner” doczekał się właśnie tej drugiej wersji. I to jeszcze jak znakomicie przygotowanej!

    Niedaleka przyszłość. Świat w jakim przyszło żyć Rickowi Deckardowi to ruina, która ocalała po Ostatniej Wojnie Światowej. Spustoszała, wyludniona, niemalże pozbawiona zwierząt, których posiadanie jest największym pragnieniem, prawie że pustynia zagrożona wypaczającym ludzi promieniowaniem. Ci, którzy tylko mogli, których było na to stać, albo nie zostali zmienieni przez radiację, przenieśli się na Marsa, gdzie żyją, jak w raju, obsługiwani przez coraz nowocześniejsze androidy. I to właśnie androidy są źródłem utrzymania dla Ricka, który na zlecenie policji poluje na te, które uciekły na Ziemię. Niestety, najnowsze zadanie usunięcia 6 niebezpiecznych nowych typów Nexus 6 sprawi, że Rick.

    CZYTELNICY MARZĄ O TAKICH AUDIOBOOKACH

    Słuchanie audiobooków to jedno, natomiast możliwość obcowania ze słuchowiskami to zupełnie inny rodzaj przyjemności. Dlatego bardzo się cieszę, że legendarny „Blade Runner” doczekał się właśnie tej drugiej wersji. I to jeszcze jak znakomicie przygotowanej!

    Niedaleka przyszłość. Świat w jakim przyszło żyć Rickowi Deckardowi to ruina, która ocalała po Ostatniej Wojnie Światowej. Spustoszała, wyludniona, niemalże pozbawiona zwierząt, których posiadanie jest największym pragnieniem, prawie że pustynia zagrożona wypaczającym ludzi promieniowaniem. Ci, którzy tylko mogli, których było na to stać, albo nie zostali zmienieni przez radiację, przenieśli się na Marsa, gdzie żyją, jak w raju, obsługiwani przez coraz nowocześniejsze androidy. I to właśnie androidy są źródłem utrzymania dla Ricka, który na zlecenie policji poluje na te, które uciekły na Ziemię. Niestety, najnowsze zadanie usunięcia 6 niebezpiecznych nowych typów Nexus 6 sprawi, że Rick będzie musiał zrewidować własne poglądy co do życia, istnienia i tego, co za nie uważać należy…

    O tej powieści słyszał chyba każdy, jak i chyba każdy kojarzy niedoceniony na początku, kultowy i uważany za absolutnie wielki po latach film. Fabuła jest więc w mniejszym bądź większym stopniu znana wszystkim. Ale nawet po dziesięcioleciach, jakie upłynęły od powstania pierwowzoru Dicka historia zrozumienia sedna człowieczeństwa i jego granic pozostaje niezmiennie aktualna. I nie mniej, niż kiedyś fascynuje, urzeka i zachwyca klimatem. Zresztą paranoja pisarza szybko udziela się czytelnikom szczególnie w kilku genialnych sekwencjach, w których tracimy pewność tego, co jest prawdą, a co urojeniem.

    Słuchowisko na podstawie „Blade Runnera” było więc dużym wyzwaniem dla twórców, jak i ekipy aktorskiej. Z jednej strony mamy do czynienia z opowieścią Science Fiction, z drugiej bardzo oldschoolową, co powinno znaleźć odniesienie w otoczce dźwiękowej. I tak też się stało. Podkład muzyczny audiobooka, lekko jazzowy, a jednocześnie z futurystyczną nutą, której korzenie tkwią w muzyce lat 80. XX wieku robi wrażenie. Podobnie bardzo tradycyjne w brzmieniu efekty dźwiękowe. Aktorzy także wybrnęli z powierzonego im zadania znakomicie, w świetny sposób wcielając się w swoje role, a całość robi imponujące wrażenie. I chociaż zapewne znajdą się odbiorcy, którzy uznają, że dziełu przydałaby się odmienna oprawa muzyczna, ja osobiście nie wyobrażam sobie innej wersji.

    Dlatego też polecam ją gorąco Waszej uwadze. Słuchowisko wpada w ucho, urzeka, fascynuje i wciąga. Sięgnijcie koniecznie!

    Recenzja opublikowana na moim blogu http://ksiazkarnia.blog.pl/2016/10/08/blade-runner-czy-androidy-marza-o-elektrycznych-owcach-sluchowisko-philip-k-dick/

    Wychowałam się na takich filmach, jak "Łowca androidów", "Obcy- 8. pasażer Nostromo", "Gwiezdne wojny". I wielu innych, które po latach, jeszcze dziś, można by określić mianem kultowych, oczywiście gdyby tego słowa tak nie zdegradowano i nie przyklejano do każdej polsatowskiej czy innej tvn-owej szmiry. Te filmy miały w sobie to COŚ, nieuchwytnego, odbijającego się w oczach aktorów grających emocjami, skrytego pomiędzy cieniami, pożal się Boże efektami specjalnymi budzącymi dziś uśmiech zażenowania. Być może dlatego te filmy będą u mnie na 1. miejscu, tak jak Blade Runner. Film, potem długo długo nic, a dopiero na końcu książka, nawet jeśli nie są równoważne, bo przecież film to fragment, wyrwany z kontekstu, przerobiony i przemielony. A jeśli wmiesza się w to towarzystwo audiobook, to proszę Państwa, jest problem. Bo to, co wspólnymi siłami uczynili audioteka.pl i Rebis przyprawia o prawdziwy zawrót głowy. Niesamowite słuchowisko, zrealizowane z rozmachem w nowatorskim.

    Wychowałam się na takich filmach, jak "Łowca androidów", "Obcy- 8. pasażer Nostromo", "Gwiezdne wojny". I wielu innych, które po latach, jeszcze dziś, można by określić mianem kultowych, oczywiście gdyby tego słowa tak nie zdegradowano i nie przyklejano do każdej polsatowskiej czy innej tvn-owej szmiry. Te filmy miały w sobie to COŚ, nieuchwytnego, odbijającego się w oczach aktorów grających emocjami, skrytego pomiędzy cieniami, pożal się Boże efektami specjalnymi budzącymi dziś uśmiech zażenowania. Być może dlatego te filmy będą u mnie na 1. miejscu, tak jak Blade Runner. Film, potem długo długo nic, a dopiero na końcu książka, nawet jeśli nie są równoważne, bo przecież film to fragment, wyrwany z kontekstu, przerobiony i przemielony. A jeśli wmiesza się w to towarzystwo audiobook, to proszę Państwa, jest problem. Bo to, co wspólnymi siłami uczynili audioteka.pl i Rebis przyprawia o prawdziwy zawrót głowy. Niesamowite słuchowisko, zrealizowane z rozmachem w nowatorskim systemie dźwięku binauralnego (cokolwiek to znaczy, jest super), którego możliwości pobudzają tak naszą wyobraźnię, że ta przekracza wszelkie granice. Mnogość dodatków dźwiękowych w 3D, efektów specjalnych, te hałasy, krzyki, szuranie, strzał z lasera, ba! chusteczka ścierająca krew, to dostarcza nam tak niesamowitych wrażeń, jakbyśmy znaleźli się sami w tym świecie, a samą treść po prostu się czuje, nie tylko słucha. Dodajmy do tego wspaniałą obsadę aktorską, z Chyrą, Dereszowską, Grochowską, Bartkiem Topą na czele. I sam Więckiewicz, który dostałby owacje na stojąco za przeczytanie choćby instrukcji obsługi papieru toaletowego, gdyby takowa istniała, bo jego narracja, opanowana, beznamiętna, to klasa sama w sobie.
    Jedyne, co mi ciut wadzi, to muzyka. Jazz, zwłaszcza alternatywny, tu w wykonaniu zespołu Pink Freud, jakoś mi nie pasuje do końca. Może dlatego, że w głowie nadal siedzi niezapomniany Vangelis, i też jazz, ale jakiś lepszy? bardziej zschynchronizowany? nastrojowy, zwłaszcza saksofon w Love Theme?
    Mimo to, doznania są fenomenalne. Jedyne czego trzeba, to prawie 7 godzin świętego spokoju i dobrych sluchawek, a czekać na nas będzie prawdziwa uczta dźwięków i wyobraźni.

    Klasyka ambitnej science fiction. Książka rozsławiona ekranizacją Ridleya Scotta z 1982 roku, uznawaną za jeden z najlepszych filmów SF w historii gatunku, zaliczaną także do 100 najlepszych filmów XX wieku. Czy dzisiaj warto jeszcze czytać oryginał napisany w 1968 roku?

    Autor umiejscowił akcję w 1992 roku, jednak we współczesnych wydaniach z oczywistych powodów figuruje rok 2021. Ziemia jest zniszczona po globalnej wojnie światowej, radioaktywne opady rujnują ludzkie zdrowie, silnie oddziałując zwłaszcza na szare komórki. Ludziom grozi stopniowa degradacja umysłowa, a także inne defekty w postaci braku możliwości rozrodczych etc. Rząd nakłania do emigracji na inne planety, miasta się wyludniają, porzucane przez nich obszary zawalone są wszechobecnym chłamem, czyli zbędnymi, zużytymi przedmiotami z poprzednich dekad.

    Na tym śmietnisku historii wegetują ludzie, którzy z różnych powodów nie chcą opuścić Ziemi. Powstaje nowy rodzaj religii - merceryzm, skupiający się na.

    Klasyka ambitnej science fiction. Książka rozsławiona ekranizacją Ridleya Scotta z 1982 roku, uznawaną za jeden z najlepszych filmów SF w historii gatunku, zaliczaną także do 100 najlepszych filmów XX wieku. Czy dzisiaj warto jeszcze czytać oryginał napisany w 1968 roku?

    Autor umiejscowił akcję w 1992 roku, jednak we współczesnych wydaniach z oczywistych powodów figuruje rok 2021. Ziemia jest zniszczona po globalnej wojnie światowej, radioaktywne opady rujnują ludzkie zdrowie, silnie oddziałując zwłaszcza na szare komórki. Ludziom grozi stopniowa degradacja umysłowa, a także inne defekty w postaci braku możliwości rozrodczych etc. Rząd nakłania do emigracji na inne planety, miasta się wyludniają, porzucane przez nich obszary zawalone są wszechobecnym chłamem, czyli zbędnymi, zużytymi przedmiotami z poprzednich dekad.

    Na tym śmietnisku historii wegetują ludzie, którzy z różnych powodów nie chcą opuścić Ziemi. Powstaje nowy rodzaj religii - merceryzm, skupiający się na gloryfikowaniu życia biologicznego (wojnę zdołały przeżyć nieliczne zwierzęta) i postawy etycznej polegającej na opiekowaniu się ocalałymi żywymi istotami. Odczuwanie empatii staje się wyznacznikiem człowieczeństwa.

    Zupełnie pozbawione empatii są natomiast androidy czyli imitujące ludzi roboty, z każdym modelem coraz doskonalsze, coraz bardziej inteligentne, coraz trudniejsze do odróżnienia od żywego człowieka. Najnowszym modelom androidów, aby jak najlepiej przypominały ludzi, wszczepia się sztuczną pamięć, dzięki czemu zyskują one indywidualną tożsamość, ale co za tym idzie - one same nie wiedzą, że są androidami.

    Zdarza się, że androidy zbuntują się i uciekną spod kontroli człowieka. Próbują udawać ludzi i żyć pośród nich niezidentyfikowane. Wówczas wzywa się Łowców - specjalistów od "usuwania" androidów, wyposażonych w odpowiednie testy i narzędzia do ich likwidacji. Oczywiście ich działalności nie nagłaśnia się, żeby nie niepokoić szarych obywateli.

    Takim Łowcą jest Rick Deckard, który otrzymuje zlecenie na "usunięcie" sześciu uciekinierów z Marsa - najwyższej klasy androidów Nexus 6. Rozpoczyna się szaleńcza pogoń, kołowrotek wydarzeń, które postawią Deckarda przed nieznanymi wcześniej wyzwaniami i postawią na głowie wszystko, co wie i w co wierzy.

    Wracając do postawionego na początku pytania, czy warto dzisiaj, po 45 latach i pamiętając świetną ekranizację, nadal czytać książkę Philipa Dicka. I odpowiedź może być tylko jedna - zdecydowane tak! Książka nie jest uzupełnieniem filmu, ona dotyka niemal zupełnie innej problematyki. To bardzo rzadki przypadek, kiedy zarówno literatura jak i film stanowią osobne arcydzieła, w dodatku idące niejako obok siebie, traktując o nieco innych zagadnieniach - na podstawie tej samej, wartkiej historii.

    W filmie Ridleya Scotta chodzi głównie o granice człowieczeństwa, o prawo androidów do autentycznego, samoistnego istnienia, a także o prawo człowieka do powoływania i dysponowania takim sztucznym życiem. Głównym oponentem Deckarda jest Roy Batty, przywódca zbuntowanych robotów, domagający się prawa do życia.

    W książce Philipa Dicka problemem (co częste u tego pisarza) jest tożsamość. Czy jestem tym, za kogo się uważam, skoro moja pamięć, moje wspomnienia i ciało mogą okazać się sztuczne? Czy prawdą jest to, w co się wierzy, czy to co mówią inni? Głównym przeciwnikiem dla Łowcy jest tu Rachael, to ona rozbija jego osobowość, ona odpowiada najdotkliwiej na jego działania.

    I o ile Ridley Scott zmierza w stronę zacierania granic między biologicznym a sztucznym życiem, to już Philip Dick, im bliżej końca, tym bardziej te dwie formy egzystencji rozdziela, odzierając ze złudzeń i tęsknot.

    Nie zdradzając nic z zakończenia książki - zwróćcie uwagę jak androidy traktują w końcówce znalezionego przypadkiem żywego pająka, a jak Deckard zachowuje się wobec odkrytej przez niego ropuchy. I która z tych istot okazuje się fałszem.

    Warto, nawet po 45 latach czytać Philipa Dicka, jego powieść nie zestarzała się ani o jotę. Na co dzień mamy do czynienia z coraz większą ilością sztucznej inteligencji, zwłaszcza w internecie. Coraz większa ilość inteligentnych skryptów, botów, algorytmów ma wpływ na nasze decyzje. Coraz częściej okazuje się, że to, co uznaliśmy za prawdę jest oszustwem, że to jedynie internetowy fake.

    Polecam również audiobooka z niesamowitą adaptację dźwiękową. Fantastyczny wręcz spektakl wyobraźni.

    Planeta Ziemia w postapokaliptycznych czasach nie jest miejscem przyjaznym człowiekowi, cały czas zagrożonemu przez radioaktywny pył. Dlatego znaczna część ludzkości przeniosła się na skolonizowane wcześniej planety. I tu i tam obowiązuje religia zwana merceryzmem, której celem jest utworzenie duchowej wspólnoty między wszystkimi żywymi istotami.

    Zwierzęta praktycznie wyginęły, dlatego posiadanie psa, kota, ale także owcy, kozy a nawet żaby, jest szczytem luksusu. Jednak większość ludzi musi zadowolić się elektrycznymi zwierzęcymi ersatzami, którymi należy opiekować się równie pieczołowicie.

    Do tych, którzy mogą sobie pozwolić jedynie na elektrycznego pupila, należy Rick Deckard, policjant odpowiedzialny za namierzanie i zabijanie humanoidalnych robotów - androidów. Niełatwo je rozpoznać – wyglądają i zachowują się tak, jak ludzie. Zadaniem Deckarda jest eliminacja najnowszego typu androidów o nazwie Nexus-6, który wyjątkowo dobrze podszywa się pod człowieka.

    Planeta Ziemia w postapokaliptycznych czasach nie jest miejscem przyjaznym człowiekowi, cały czas zagrożonemu przez radioaktywny pył. Dlatego znaczna część ludzkości przeniosła się na skolonizowane wcześniej planety. I tu i tam obowiązuje religia zwana merceryzmem, której celem jest utworzenie duchowej wspólnoty między wszystkimi żywymi istotami.

    Zwierzęta praktycznie wyginęły, dlatego posiadanie psa, kota, ale także owcy, kozy a nawet żaby, jest szczytem luksusu. Jednak większość ludzi musi zadowolić się elektrycznymi zwierzęcymi ersatzami, którymi należy opiekować się równie pieczołowicie.

    Do tych, którzy mogą sobie pozwolić jedynie na elektrycznego pupila, należy Rick Deckard, policjant odpowiedzialny za namierzanie i zabijanie humanoidalnych robotów - androidów. Niełatwo je rozpoznać – wyglądają i zachowują się tak, jak ludzie. Zadaniem Deckarda jest eliminacja najnowszego typu androidów o nazwie Nexus-6, który wyjątkowo dobrze podszywa się pod człowieka.

    Bohater zabiera się do swojej pracy z zapałem – wie, że za zarobione pieniądze będzie mógł kupić sobie prawdziwe zwierzę, dzięki czemu poprawi swój status społeczny. Jednak zaczynają nim targać wątpliwości: czy słuszny jest zakaz współistnienia na Ziemi androidów z ludźmi, skoro jednocześnie ludzie opiekują się imitacjami zwierząt, tak jakby były one żywe. Sytuację komplikuje fakt, iż niektóre androidy posiadają sztuczną pamięć, która sprawia, że są przekonane o byciu istotą ludzką. Androidy są pozbawione empatii, nie mają wyrzutów sumienia ani poczucia winy (kobiecy android Pris Stratton wyrywa nogi pająkowi, aby sprawdzić, co się stanie). Z drugiej strony, tak jak człowiek mają wolę życia i przetrwania. Czują gniew, strach, są świadome swoich przewag i słabości w stosunku do „prawdziwego” człowieka. Dlaczego więc muszą zginąć? W czym są gorsze od bezdusznie postępujących ludzi?

    „Blade Runner” to coś znacznie więcej niż kolejny fascynujący literacki obraz świata po apokalipsie, to przede wszystkim próba odpowiedzi na pytanie, co to znaczy być człowiekiem.

    Ostatnia Wojna Światowa zostawiła po sobie wizję zdewastowanego świata, gdzie większość znanych nam zwierząt przestała istnieć. Skażone środowisko wpłynęło nie tylko na przyrodę, ale również na ludzi, powodując u niektórych postępujące zmiany w wyglądzie i intelektualne uwstecznianie się. Ta część społeczeństwa, która została nadmiernie wystawiona na działanie środowiska, nazywa się specjalami lub kurzymi móżdżkami. Jedynym sposobem na ucieczkę z Ziemi jest emigracja na marsjańską kolonię, jednak niektórzy nie mogą sobie pozwolić na ten luksus. Do tych osób należy Rick Deckard – łowca zbiegłych z Marsa androidów. Staje przed nim nowe wyzwanie: sześć androidów model Nexus-6, których musi jak najszybciej się pozbyć, ale to nie jedyne jego zmartwienie…

    Dick w „Blade Runner” stawia nam fundamentalne pytanie, gdzie kończy się człowieczeństwo. Książkowe androidy coraz bardziej przypominają nas, naśladują nasze zachowanie, starają się wtopić w społeczeństwo, zostać jego częścią, ale nie.

    Ostatnia Wojna Światowa zostawiła po sobie wizję zdewastowanego świata, gdzie większość znanych nam zwierząt przestała istnieć. Skażone środowisko wpłynęło nie tylko na przyrodę, ale również na ludzi, powodując u niektórych postępujące zmiany w wyglądzie i intelektualne uwstecznianie się. Ta część społeczeństwa, która została nadmiernie wystawiona na działanie środowiska, nazywa się specjalami lub kurzymi móżdżkami. Jedynym sposobem na ucieczkę z Ziemi jest emigracja na marsjańską kolonię, jednak niektórzy nie mogą sobie pozwolić na ten luksus. Do tych osób należy Rick Deckard – łowca zbiegłych z Marsa androidów. Staje przed nim nowe wyzwanie: sześć androidów model Nexus-6, których musi jak najszybciej się pozbyć, ale to nie jedyne jego zmartwienie…

    Dick w „Blade Runner” stawia nam fundamentalne pytanie, gdzie kończy się człowieczeństwo. Książkowe androidy coraz bardziej przypominają nas, naśladują nasze zachowanie, starają się wtopić w społeczeństwo, zostać jego częścią, ale nie potrafią okazać empatii, która na dickowskiej Ziemi staję się ostatnią granicą, jakiej androidy na razie nie mogą przekroczyć. Po tym opisie można odnieść wrażenie, że „Blade Runner” jest jakimś futurystycznym traktatem filozoficznym, nic bardziej mylnego. Autor co prawda zadaje nam pewne egzystencjalne pytanie, lecz robi to w bardzo przystępny sposób. Czytelnik nie zostaje przytłoczony „treścią”, a to, czy będzie szukał tego drugiego dna, zależy od niego. Nawet jeśli nie będziemy chcieli wyszukiwać tu jakiegoś przesłania, to czeka na nas dobrze napisana książka, która ujmuje swoją oryginalnością, potrafi zaskoczyć i wciągnąć do swojego świata. Szczególnym walorem wydania REBIS-u są wyjątkowe zachwycające szkice Siudmaka. Jego rysunki znajdują się również w REBIS-owskim wydaniu „Diuny”.

    Nie można tutaj jednoznacznie określić, do kogo jest skierowana. Mnie samej wydaję się, że sięgnąć po tę pozycję może każdy. Dick nie tworzy typowego science fiction, więc nawet czytelnicy nielubujący się w tego rodzaju książkach, mogą spróbować ją przeczytać, a nuż im się spodoba. Sama z ręką na sercu mogę szczerze polecić „Blade Runner”. Dla tych, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę z książkami Dicka, mogę polecić również pozycję, takie jak „Ubik” oraz „Trzy stygmaty Palmera Eldritcha”.

    Mam nadzieję, że w jakimś stopniu zachęciłam was do przeczytania. Ale pytanie, czy androidy marzą o elektrycznych owcach, zostawiam już wam.

    Czym Człowiek różni się od swej co raz to doskonalszej, elektronicznej wersji - Androida? Co sprawia, że jest od niego lepszy/gorszy? A może sam nim jest i nie zdaje sobie nawet z tego sprawy??

    W ponurym, szarym i niemal całkowicie już wymarłym powojennym świecie Rick Deckard, Łowca Androidów, próbuje udzielać odpowiedzi na tak zadane pytania. Powieść to już kultowa, raczej jednak ze względu na LEGENDARNĄ już ekranizację Ridleya Scotta z H. Fordem w roli głównej.

    Gdyż sama książka nie porwała mnie jakoś specjalnie ni wyjątkowo. Owszem, BEZ PROBLEMU odnajdziemy tutaj bardzo przyjemny a charakterystyczny, piękny STYL P.K.Dicka, kilka naprawdę nieźle przedstawionych postaci (Isidore), garść zakręconych, schizoidalnych momentów lecz fabularnie ta powieść chwilami zwyczajnie kuleje.

    Akcja toczy się albo jakoś tak wolno, to znów zdecydowanie zbyt szybko. Finalnie: szast-prast i jest po sprawie. Mamy wynurzenia metafizyczne, czy inne rozważania na temat tożsamości - czuć tutaj DICKA.

    Czym Człowiek różni się od swej co raz to doskonalszej, elektronicznej wersji - Androida? Co sprawia, że jest od niego lepszy/gorszy? A może sam nim jest i nie zdaje sobie nawet z tego sprawy??

    W ponurym, szarym i niemal całkowicie już wymarłym powojennym świecie Rick Deckard, Łowca Androidów, próbuje udzielać odpowiedzi na tak zadane pytania. Powieść to już kultowa, raczej jednak ze względu na LEGENDARNĄ już ekranizację Ridleya Scotta z H. Fordem w roli głównej.

    Gdyż sama książka nie porwała mnie jakoś specjalnie ni wyjątkowo. Owszem, BEZ PROBLEMU odnajdziemy tutaj bardzo przyjemny a charakterystyczny, piękny STYL P.K.Dicka, kilka naprawdę nieźle przedstawionych postaci (Isidore), garść zakręconych, schizoidalnych momentów lecz fabularnie ta powieść chwilami zwyczajnie kuleje.

    Akcja toczy się albo jakoś tak wolno, to znów zdecydowanie zbyt szybko. Finalnie: szast-prast i jest po sprawie. Mamy wynurzenia metafizyczne, czy inne rozważania na temat tożsamości - czuć tutaj DICKA niewątpliwie! Mnie to jednak tym razem za serce. NIE UJĘŁO. Co zrobić!?

    Ano przeczytać jednak koniecznie! To jest KLASYK, to jest DICK idealny na początek czytelniczej z nim znajomości - lektura zatem OBOWIĄZKIEM być musi dla każdego smakosza tego typu literatury! Ja jednak więcej niźli 7/10 jej nie dam i basta!

    Blade runner (w dosłownym tłumaczeniu: Biegnący po ostrzu) Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?
    Intrygujący tytuł…

    Powieść amerykańskiego pisarza samouka SF, Philipa K. Dick’a, powstała w latach 70-tych ubiegłego wieku. W trakcie czytania zdumiewałam się wielokrotnie jak bardzo przenikliwy i dalekowzroczny był umysł Pisarza, który nakreślił przed czytelnikiem obraz ludzkości po Ostatnie Wojnie Światowej, w którym ludzie zamieszkują kosmos, ziemia skażona jest chorobotwórczym pyłem, zwierzęta stanowią niemalże przedmiot kultu, a androidy do złudzenia przypominają ludzi. Jedyną rzeczą, która służy odróżnieniu androida od człowieka jest uczucie współczucia i właśnie w realiach 2021 roku jest ono na wagę złota, a dokładnie na wagę życia. Głównym bohaterem powieści jest kosmiczny szeryf (określenie własne:) Rick Deckard, wyposażony w broń laserową i mówiąc skrótem, Skalę Voigta-Kampffa do odczytu.

    Blade runner (w dosłownym tłumaczeniu: Biegnący po ostrzu) Czy androidy marzą o elektrycznych owcach?
    Intrygujący tytuł…

    Powieść amerykańskiego pisarza samouka SF, Philipa K. Dick’a, powstała w latach 70-tych ubiegłego wieku. W trakcie czytania zdumiewałam się wielokrotnie jak bardzo przenikliwy i dalekowzroczny był umysł Pisarza, który nakreślił przed czytelnikiem obraz ludzkości po Ostatnie Wojnie Światowej, w którym ludzie zamieszkują kosmos, ziemia skażona jest chorobotwórczym pyłem, zwierzęta stanowią niemalże przedmiot kultu, a androidy do złudzenia przypominają ludzi. Jedyną rzeczą, która służy odróżnieniu androida od człowieka jest uczucie współczucia i właśnie w realiach 2021 roku jest ono na wagę złota, a dokładnie na wagę życia. Głównym bohaterem powieści jest kosmiczny szeryf (określenie własne:) Rick Deckard, wyposażony w broń laserową i mówiąc skrótem, Skalę Voigta-Kampffa do odczytu współczynnika współczucia, który za sowitym wynagrodzeniem próbuje wytropić zbiegłe andki i po przeprowadzeniu testu eliminuje je. Jest to trudna i niebezpieczna robota. Trudna, ponieważ przeprowadzenie testu może jedynie z pozoru wydawać się proste. Niebezpieczna, bo androidy z wbudowanym najnowszym modułem Nexus-6 są perfekcyjnymi maszynami, doskonale myślącymi, przewidującymi i super szybkimi.

    Dick na kartach swojej powieści zastanawia się, czym jest człowieczeństwo. Co stanowi o byciu człowiekiem?

    Zastanawia się oraz dostarcza czytelnikowi jasnej odpowiedzi brzmiącej następująco: Tym, co odróżnia człowieka od doskonałego androida jest możliwość współodczuwania. Zagadnienie współodczuwania jest jak lejtmotyw tej powieści. Przewija się konsekwentnie przez całość, przez co nie mogę pozbyć się wrażenia, że Pisarzowi zależało na tym, aby właśnie to pojęcie utrwaliło się odbiorcom jego prozy.

    Androidy stworzone przez Dick’a to wciąż pieśń przyszłości, bo są doskonałe. Do złudzenia przypominają rdzennych mieszkańców ziemi. Wyglądają, myślą i poruszają się jak ludzie. Niczym ludzie podlegają rozterkom, dylematom moralnym. Powiedziałabym, że na kartach tej powieści sztuczni ludzie przeżywają swój dramat, bo oprócz tego, co przed chwilą o nich powiedziałam, mają również wszczepioną pamięć przeszłych zdarzeń, dzieciństwa, przynależności do rodziny i czasem sami nie wiedzą czy są ludźmi czy tylko maszynami. Ponadto zastanawiają się nad różnicami między byciem człowiekiem a androidem. Istotny jest tutaj wątek posiadania zwierzątka w kontekście którego możemy zrozumieć podtytuł powieści. W trakcie lektury rodzi się szereg pytań wartych przemyślenia. Jak chociażby: Czy dramat androida jest racjonalny? Czy należy traktować go poważnie? Czy androidy powinny współegzystować na równi z ludźmi, a jeśli nie to, dlaczego? Jaki ma sens tworzenie tak doskonałych maszyn, przypominających prawie we wszystkim człowieka? Czy nie jest to zbyt niebezpieczne?

    Dużym walorem książki jest jej staranne wydanie. Doskonała szata graficzna w wykonaniu Wojciecha Siudmaka oraz równie doskonały wstęp autorstwa Lecha Jęczmyka ubogacają to wydanie. Przed zagłębieniem się w treść powieści zachęcam do przeczytania wspomnianego Wstępu zatytułowanego „Genialny dziwak z Kalifornii”, dzięki któremu, będziemy w stanie pełniej zrozumieć zarówno tę powieść jak i całą twórczość Pisarza.

    Przy okazji serdecznie polecam film w reżyserii Steven'a Spielberga z 2001 r. zatytułowany "Sztuczna inteligencja" z fantastyczną i niezapomnianą dla mnie główną rolą aktora bardzo młodego pokolenia Haley'a Joel'a Osment'a. Spielberg swoją opowieścią doskonale wpisuje się w tematykę poruszoną przez Dick'a.

    Polecam, zarówno książkę jak i film, bo naprawdę warto:)